Legenda o Strażniku Rossy (Krystian Jabłoński, Wrocław, Polska)

Dawno, dawno temu, gdy Wilno otulone było mgłą tajemnicy, a brukowane uliczki skrywały echa dawnych czasów, na wzgórzu Rossy wznosił się stary cmentarz. Wśród nagrobków, które pochylały się ku ziemi, jakby chciały wyszeptać swoje historie, znajdowała się zapomniana mogiła pewnego żołnierza. Był to Adam Czarniecki, młody oficer, który zginął, broniąc miasta przed najeźdźcami.

Ludzie szeptali, że jego dusza nigdy nie opuściła Rossy. Mówiono, że gdy noc zapadała, a księżyc wędrował po niebie, nad jego grobem pojawiała się postać w wojskowym płaszczu, trzymająca szablę w dłoni. Nazywano go Strażnikiem Rossy.

Legenda głosi, że pewnego razu młody złodziej, Janek, postanowił ograbić cmentarz. Słyszał opowieści o cennych medalionach i pierścieniach, które spoczywały wraz z dawnymi mieszkańcami Wilna. Nie wierzył w duchy ani klątwy. Uzbrojony w łom, pod osłoną nocy, przekroczył bramę Rossy.

Zaczął przeszukiwać mogiły, aż dotarł do grobu Adama Czarnieckiego. Gdy tylko dotknął marmurowej płyty, wokół rozszedł się lodowaty podmuch wiatru. Janek usłyszał za sobą kroki, a kiedy się odwrócił, zobaczył postać żołnierza o surowym spojrzeniu. W jednej chwili chłopaka ogarnęła paraliżująca trwoga.

– Czego szukasz, chłopcze? – zapytał głos głęboki jak echo stuleci.

Janek nie potrafił wydobyć z siebie słowa. Próbował uciec, lecz nogi odmówiły mu posłuszeństwa. Strażnik Rossy podszedł bliżej i podniósł szablę, a jej ostrze zalśniło w blasku księżyca.

– Nie wolno zakłócać spokoju umarłych – powiedział duch. – Ci, którzy chcą splądrować to miejsce, nigdy nie zaznają spokoju.

Wtem ziemia pod Jankiem zadrżała, a z mogił zaczęły wydobywać się cienie dawnych mieszkańców Wilna. Ich twarze były surowe, oczy pełne wyrzutu. Janek rzucił się na kolana i błagał o przebaczenie.

Strażnik Rossy spojrzał na niego z litością. – Opuścisz to miejsce, ale zapamiętaj: kto raz zakłóci spokój Rossy, już nigdy nie zazna snu bez koszmarów.

Janek wybiegł z cmentarza, przerażony i blady jak śmierć. Nigdy więcej nie próbował kraść. Do końca życia każdej nocy śnił o surowym spojrzeniu Strażnika Rossy i dźwięku szabli przecinającej powietrze.

Od tamtej pory nikt nie ważył się bezcześcić cmentarza. A ci, którzy po zmroku przechadzali się wśród nagrobków, twierdzili, że czasem, gdy wiatr świszcze między drzewami, można usłyszeć kroki niewidzialnego strażnika, który czuwa nad Rossą po dziś dzień.

 

(Głosowanie uczestników konkursu do 10 lipca, godz. 23:59 czasu litewskiego)