Poświęcamy pamięci naszych Przyjaciół – śp. Jerzemu Waldorffowi oraz członkom Komitetu, śp. Olgierdowi Korzenieckiemu, śp. Jerzemu Surwile i śp. Halinie Jotkiałło. 

 

Zasięgnijmy opinii...(II) u Kingi Geben

SKOnSR kontynuuje cykl pytań ,,Zasięgnijmy opinii” Pragniemy poznać różne punkty widzenia dotyczące problematyki miejsc pamięci narodowych, zwłaszcza wileńskiej Rossy. Dzisiaj przedstawiamy Państwu wypowiedzi KINGI GEBEN – dr nauk humanistycznych, językoznawcy, lektora naukowo-dydaktycznego Centrum Polonistycznego Uniwersytetu Wileńskiego

 

1) Na Starej Rossie i cmentarzu Bernardyńskim w Wilnie spostrzegamy wymowne napisy umieszczone na nagrobku lub pomniku upamiętniające albo sławiące zmarłego. Te epitafia świadczą o tym, że nasi przodkowie starali się też pięknym słowem czcić pamięć swoich bliskich. Dlaczego obecnie zanika zwyczaj umieszczania na pomnikach nagrobnych takich napisów?

   K. Geben: Rzeczywiście, dość powszechny w XIX wieku zwyczaj wierszowanych epitafiów dzisiaj zanikł całkowicie, na współczesnych cmentarzach nie znajdziemy tak pięknych inskrypcji jak na Rossie, na przykład na grobie profesora Uniwersytetu Wileńskiego Euzebiusza Słowackiego. Współczesne napisy nierzadko ograniczają się jedynie do imienia i nazwiska oraz roku urodzenia i śmierci. Szkoda, ale zanika również zwyczaj umieszczania zdjęć i skrótu Ś.P. (świętej pamięci). Oczywiście rycie liter w kamieniu jest drogie, ale brak ekspresywnych napisów na nagrobku wynika też z tego, że o śmierci nie lubimy rozmawiać i stosunki w społeczeństwie są coraz bardziej anonimowe. Może dlatego ostatnim miejscem, gdzie można zobaczyć jeszcze dłuższe napisy są szarfy żałobne „Kochanemu Tatusiowi – tęskniąca żona i dzieci”, które są usuwane wraz z wieńcami chyba po miesiącu od pogrzebu.

 

2) Od wielu lat obserwujemy upowszechniającą się tendencję do ekshumowania zwłok zasłużonych osób, nawet wiele lat po śmierci, aby przenieść je w inne, np. bardziej godne miejsce. Przykładem na Starej Rossie jest powtórny pochówek architekta-rzeźbiarza Antoniego Wiwulskiego, matki Marszałka Józefa Piłsudskiego Marii z Bilewiczów, historyka Joachima Lelewela. Czy takie starania zasługują na pochwałę, zwłaszcza gdy dotyczy ono transferu zwłok z zagranicy do kraju?

   K. Geben: W 1890 roku sprowadzono do Krakowa szczątki Adama Mickiewicza, w 1927 – Juliusza Słowackiego, Joachim Lelewel trafił na Rossę w 1929 roku i chyba nie ma w tym nic zdrożnego, jeśli społeczeństwo chce uczcić kogoś bardzo zasłużonego w ten sposób, a rodzina zmarłego daje na to zgodę. Natomiast współczesne regulacje pozwalające w niektórych krajach UE na rozsypywanie prochów na przykład z samolotu są dla mnie nawet trudne do zrozumienia. W ten sposób nie zostaje nawet śladu po zmarłym, a następne pokolenia nie będą miały możliwości westchnienia przy grobie swoich przodków...

 

3) W Uroczystość Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny każdy z nas odwiedzi groby swoich bliskich, krewnych lub znajomych. Niektórzy także zawitają na zabytkowe wileńskie cmentarze (Rossę, Bernardyny, św. Piotra i Pawła, cmentarz w Kalwarii Wileńskiej), gdzie są pochowane powszechnie znane, chociaż dla nas cudze osoby. Jak powinniśmy się zachowywać, czego unikać i o czym powinniśmy pamiętać w tych szczególnych dniach?

   K. Geben: Dla mnie jest ważne, by w tym dniu ludzie starsi mogli dotrzeć na groby swoich najbliższych, a wiadomo, że ruch przy cmentarzach zostaje wstrzymany, starsi zaś niekoniecznie mają siły, by przejść pieszo kilka kilometrów. Z kolei podziwiam naszą młodzież, która sprząta przed świętami Rossę czy cmentarz Bernardyński i cieszy to, że jest aż tylu zaangażowanych, by groby znanych kiedyś wilnian nie były dzisiaj zaniedbane. Odwiedzenie cmentarza jest jak najbardziej potrzebne dla nas samych, by czuć, myśleć, pamiętać…